Klasyczna tura wokół Świnicy to trasa, o której myśleliśmy od kilku sezonów: dolina Wierchcicha, opiewana w wierszu przez Tetmajera była dla nas celem tak bliskim, a przez wiele lat tak odległym – dziś miała być odwiedzoną…

O 7:45 z biletem na 8:00 pojawiamy się pod kolejką na Kasprowy. Okazuje się, że nie musimy czekać do 8:00, bo czekał na nas pierwszy poranny wagonik.

Skrajna Przełęcz przez Beskid

Na górze lekki mrozik i pełna lampa. Po założeniu raków (betony) idziemy przez Beskid i Liliowe na Skrajną Przełęcz. Przepinka i pierwszy zjazd: trawers do żlebu opadającego ze Świnickiej Przełęczy do Doliny Walentkowej i dalej żlebem do dna tej doliny. Niestety byliśmy o pół godziny za wcześnie: w żlebie beton.

Dolina Wierchcicha

Na dnie doliny cudowny puch, po którym dojeżdżamy na wypłaszczenie w Walentkowej Kopie. Krótka przerwa na fotki i szukamy drogi zjazdu do Doliny Wierchcichej: tam gdzie chcemy jechać jest morze kosówek, więc wybieramy alternatywy – Czar trochę objazdem, a Suka na wprost w dół krótkim betonowym żlebikiem, w którym zalicza pierwsze tego dnia hamowanie czekanem.

Zjeżdżamy do szlaku prowadzącego na przełęcz Zawory z doliny Cichej i przepinamy się. „Ahoj” – mijają nas swoim tempem dwaj strażnicy TANAP-u. Dolina Wierchcicha zachwyca: nazwa ma swój źródłosłów niby oczywisty (górna Cicha) – po wejściu do tej doliny jasne zaczyna być drugie znaczenie: „wiercicha” – dolina zakręca, wije się, by pięknymi polami osiągnąć górne piętro pod zboczami Gładkiego Wierchu.

Dochodzimy nad legendarne Zawory, stamtąd piękne widoki na Grań Hrubego, na drogę podejścia i na piękne pole śnieżne zaczynające się na Zadnim Rycerzowym Zawraciku – piękny byłby zjazd!

Gładka Przełęcz

Tymczasem trawersem pod Gładkim Wierchem (Czar kolejny raz klnie splitboard i zaprzysięga przejść na twarde wiązania) przechodzimy na Gładką Przełęcz. Widoki do Doliny Pięciu Stawów zapierają dech w piersiach! Widok na trasę zjazdu trochę mniej: zorana okrutnie. Wybieramy jednak trochę mniej zniszczone połacie śniegu i kilkoma zakrętami znajdujemy się w Dolince Pod Kołem.

Zawrat

Kleimy foki i szybko (już 13:00) kierujemy się na Zawrat. Ze strony Piątki bardzo miękko: udaje się wejść na fokach na samą przełęcz. Dobrzy ludzie częstują nas pyszym bimbrem. Przepinamy się i zjazd żlebem na północ – w Zawratowym Żlebie najgorszy warunek jaki tam spotkałem w życiu: totalny lód i pełno kamieni. Drugi raz tego dnia Suka testuje czekan w charakterze hamulca.

Przejeżdżamy – tylko na krótko zatrzymując się – koło Zmarzłego Stawu i zaczynamy się zsuwać żlebikiem w kierunku Czarnego Stawu – Mój towarzysz asekuruje się czekanem po raz trzeci tego dnia … masakra. Co się jeszcze dziś wydarzy?

Przechodzimy przez Czarny Staw z wizją niefajnego trawersu szlakiem w kierunku Murowańca – dochodzimy do szybkiego wniosku, że zjedziemy sobie kawałek po prawej od tego szlaku i ku naszemu zaskoczeniu zaliczamy najfajniejsze kilka skrętów tego dnia – idealny puch!

Krótkie podejście na szlak i dojeżdżamy do podejścia z Murowańca na Kasprowy – musimy zdążyć na wyciąg Gąsienicowa przed jego zamknięciem. Który to już raz dobiegamy do dolnej stacji wyciągu o godzinie 16:21?

Jak króle wyjeżdżamy na górę. Koło tury się domyka. Za ten sukces wypijamy po małym Tyskim na Kasprowym i ostatni zjazd tego dnia: pełnym gazem Goryczkowa i dalej nartostradą do Kuźnic.

Piękna Tura!

ps. Tym razem relację napisał Czar. Dzięki

Total distance: 22.5 km
Max elevation: 2162 m
Min elevation: 1016 m
Total climbing: 1791 m
Total descent: -2717 m
Average speed: 5.48 km/h
Total time: 08:52:03


Galeria

mm

Łukasz Sukiennik

Fan zimy i wszelkiego rodzaju desek.
Snowboard, splitboard a także biegówki i narty alpejskie to jego lekarstwo na zmęczone plecy.

Zobacz wszystkie wpisy